piątek, 8 lipca 2011

Nr 7. Niesprawna ręka.

Jako iż z połamania po połamaniu wychodzi się gorzej niż ze zwykłego połamania - oczywistym jest, że moja bidna, zmizerowana, posklejana do kupy, kończyna ma bardzo niewielką wytrzymałość, szybko się męczy i generalnie po godzinie czegoś bardziej intensywnego (jak stukanie w klawiaturę) cierpnie.
I to cholernie cierpnie. Szkoda gadać.

Najważniejsze, że jakoś się wyliżę z dziadostwa. I że trwałego uszkodzenia nie będzie. O ile istniała obawa o to, czy sprawność palców zostanie zachowana, bo ZA DŁUGO PAN Z TYM CHODZIŁ, o tyle już wiadomo, że będzie ok.

Ale ja tu nie o tym. Typem mazgaja nigdy nie byłem. Za to typem cholernika to i owszem!

Skoro mi rzekli medycy drodzy (ci z dobrego obozu), że ręka dojdzie do siebie, to przyjąłem do wiadomości, iż rehabilitacja trochę potrwa. Ale... to już chyba miesiąc, a ja co rusz pozbywam się kolejnego kubka, bo utrzymać nie sposób i przychodzi moment, w którym gliniany wodopój wyślizguje się z mojej dłoni nieporadnej i ląduje na ślicznie twardych kafelkach, roztrzaskując się na kawałki.
No dobrze. Przyznaję: kubki to nie koniec świata. Pojadę do IKEI, kupię całe pudło i będę miał na zapas.
Szlag mnie jednak trafia, bo ani krawatu porządnie nie zawiążę, ani guzików od koszuli, bo palce bardzo niewprawne. Szczoteczka spada do umywalki nałogowo. Jedzenie doprowadza mnie do pasji!!!

Uprzedzano mnie, że tak będzie, ale... nie spodziewałem się, że aż tak!!! Bycie zależnym od kogoś, ciągłe polegania na czyjejś pomocy wkurwia mnie już do granic możliwości, bo co to ja jestem - dziecko? - żeby mnie trzeba było nieustannie pilnować.

Wniosek z dziś: dbajcie o swoje kończyny! Bo jak coś się stanie, to kurwica będzie schorzeniem dodatkowym, acz nieodłącznym.

Jak mi się ciut polepszy - pisać zacznę o zwykłych cholerach, takich jak szpitalne żarcie, bo... za co oni biorą kasę? Toż porcje obleśnie niedobre i głodowe, ale... na dziś dość sportu wyczynowego - kończyna musi odpocząć.

4 komentarze:

  1. O matko z ojcem, to ja sie Tobie nie dziwie, bo to faktycznie nie tylko cholery ale permanentnej kurwicy mozna dostac. Niech juz idzie ku lepszemu, jakos dasz rade.
    Ja sie strasznie boje o moje konczyny, bo wiem, ze bez nich nie ma zycia, zwlaszcza te gorne mi jakos sa wyjatkowo potrzebne.
    Dasz rade, a ja kciuki potrzymam:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieje, ze juz troche lepiej, bo ja wlasnie chcialam Cie zaprosic do mnie po odbior niespodzianki:)))
    Na wszelki wypadek gdybys nie mogl teraz zaraz, to prosze szukaj postu z dnia 23 lipca pt. Siedem grzechow glownych:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Stardust, podołam. Już teraz podołam. Kości się zrastają, mięśnie zaczynają być posłuszne.

    Dzięki jeszcze raz za wyróżnienie!

    OdpowiedzUsuń
  4. aby ręka wróciła na swoje miejsce:)

    OdpowiedzUsuń