Powodem pisania tego bloga jest szlag, jaki mnie trafia, średnio raz na godzinę. Debilizm w mediach, idioci dookoła i szambo wylewane na zwykłego obywatela w tym uroczym kraju krzyży, pogrzebów, komisji, cen z kosmosu etc, etc.
Żeby nie było, że nie ostrzegam - mam zamiar siarczyście kląć, jak coś szczególnie wpłynie na moje nastroje. Mam tu na myśli dziurę, od której mój samochód, z czterokołowca, przeistoczy się narodowym spoufalaniem w motorynkę, albo lepiej, motorower. Bądź spotkanie twarzą w z ogrem, który nie dość, że śmierdzi prowincjonałką, tanim winem z kartonu, to śmie jeszcze oczekiwać ode mnie, że określę go mianem istoty ludzkiej.
W czasie, gdy słowa powszechnie uznane za obraźliwe nie będą cisnęły się na klawiaturę, zajmować się będę wyszukiwanie głupoty i absurdu wokół mnie. Przyświeca mi święta reguła: Ad futurum rei memoriam.
Nr 1. Milczenie jest złotem.
Dziennikarze/ spikerzy/ pogodynki/ ludki z reklam.
Czy ich ktoś uczył dykcji? Nie idzie zrozumieć jednego matoła z drugim, bełkoczą, seplenią (dobrze, że prócz Jurka O. na antenę nie wpuszcza się jąkających). Nie, żadna w tym dyskryminacja! Toż człowiek, który gapi się w telepatrzydło/ wsłuchuje w radioodbiornik nie oczekuje niczego poza możliwością zrozumienia tego, co się do niego mówi.
To już nawet nie profesjonalizm wyższego rzędu, a niezbędne minimum.
Jak siebie kocham, krew mnie zalewa! Wysłać tych wszystkich lansowanych do logopedów na indywidualne uczenie wymowy i do polonistów na lekcje języka polskiego, żeby gramatykę przećwiczyli i poznali synonimy słowa: "zajebiście".
I za co im płacić? Za wygląd? Na stos Lalusiów. I niech płoną w ogniu piekielnym, niedbaluchy.