środa, 25 maja 2011

Nr 6. Lekarze.

Żeby to wszystko szlag trafił, piorun trzasnął, etc, etc.
Kurważ jego mać!!!

A było to tak. Poszedłem sobie byłem do doktora. I doktor mnie odesłał z kwitkiem. Więc polazłem byłem do doktora innego. Potem na pogotowie. Z pogotowia na dyżur na Ratunkowym itd.
Zabawa trwała 3 dni. Małom nie umarł z bólu (a wiadomo - chłopy czułe na dziadostwo, jak cholera).
I się okazało: do połamania operacyjnego i naprawiania po tym.

Nie popuszczę! Ktoś mi za to beknie. Zdiagnozowano mnie dopiero za prywatną kasę, a wcześniej to co???
Się medykom we łbach poprzewracało (i sorry jednemu, do którego zaglądam). Naciągają i wymuszają kasę sprytnie. Łapówki i koperty przechodzą do lamusa, ale wszystko idzie z postępem, a rozwój pakowania w portfeliki nadal dobrze stoi.

Tyle, że ja się nie dam. Sprawa już jest naświetlana "obiektywnie" i nawet jeśli nie wyjdzie z tego porządny proces, to kurwa niech się coś zacznie dziać w tej kwestii!!!
Bo wszystkim się wydaje, że lekarzy nikt nie ruszy. No już. Ja ruszę, tylko niech mi wreszcie kończyna zacznie funkcjonować prawidłowo!!!!

Przestój - sami rozumiecie, ciągnie się po szpitalnych korytarzach, wreszcie po szpitalnych korytarzach.

5 komentarzy:

  1. no proszę - skądś to znam!

    OdpowiedzUsuń
  2. kurcze może ja się dołączę, mój Konkubent nie mógł się dostać za żadne skarby do ortopedy. Wysłałam go na rezonans i do prywatnego a ten werdykt- natychmiast operacja bo wyląduje na wózku. Za tydzień był już pokrojony i jakoś miejsce w szpitalu się znalazło. Teraz nie ma miejsc bo są one zarezerwowane przez prywatne gabinety lekarzy. Ciekawe czym się lekarze wykręcą aby nie mieć kas fiskalnych, które ich obowiązują już

    OdpowiedzUsuń
  3. Mechanizm tworzenia kolejek jest prosty. Fundusz daje bardzo mały kontrakt, więc poradnia może przyjąć tylko kilku pacjentów w miesiącu, a resztę zapisuje do kolejki. Gdyby przyjęła wszystkich zgłaszających się - wyczerpałaby kontrakt (czyli środki do funkcjonowania) w miesiąc. Na resztę roku musiałaby zamknąć swe podwoje. Bo kontrakt to określona liczba kasy, która wystarcza na określoną liczbę porad. Po wyczerpaniu kontraktu niektóre poradnie mogą przyjmować komercyjnie (pacjent płaci sam z własnej kieszeni) - tyle że to nie wina lekara, ani nawet szefa poradni, tylko NFZ.

    OdpowiedzUsuń
  4. granato: łamanie znasz? Czy lekarskie robienie sobie jaj z pacjenta?

    Balbino - otóż to! Noż prawie kończynę straciłem, a i tak nikogo to nie interesowało... Nikt się nie poczuwa do odpowiedzialności. Bo jeszcze zrozumiałbym, gdybym zaniedbał, przechodził z cholerstwem tydzień na znieczuleniu z denaturatu. Ale ja poszedłem od razu po fachową pomoc, a oni mi za przeproszeniem dupę pokazali?! Gdzie sens i logika istnienia służby zdrowia, tych wszystkich oddziałów ratunkowych, pogotowia? No gdzie?

    Elu, moja kończyna nie nadawała się do skolejkowania. Był wypadek i potrzebna była natychmiastowa reakcja. I tyle. Ale się nie chciało machnąć ręką panu doktorowi jednemu z drugim. Jak już się znalazłem w szpitalu, to na oddziale lekarze tamtejsi zachodzili w głowę, jak ja z tym mogłem przez kilka dni niezdiagnozowany (już o nieposkładaniu nie wspominając) chodzić i każdy stwierdzał, że złamano prawo.
    A NFZ to inny temat, równie cholerny, jak te poruszane do tej pory. I o nim też pewnie wkrótce coś napiszę (jeśli mi kończyna na "wkrótce" pozwoli).

    OdpowiedzUsuń
  5. Napisz. Chętnie się również wypowiem, z cholerami ;)

    OdpowiedzUsuń